Nawet kilkuset pocztowców protestowało wczoraj w stolicy, domagając się zwiększenia swoich wynagrodzeń. Czy to oznacza, że wkrótce podwyżki dla pracowników Poczty Polskiej staną się faktem?
Wysokie żądania
Nie jest wykluczone, że tak będzie, choć trzeba zwrócić uwagę na to, że żądania pocztowców są naprawdę duże. Tak oto domagają się oni podwyżki o 1000 zł, co już samo w sobie może być sporym problemem. To jednak nie wszystko. Poza tym w ich postulatach znajduje się odtworzenie rezerwy chorobowo-urlopowej, a więc dodatkowych pracowników na czas, kiedy innych nie ma w pracy. Poza tym żądają oni przywrócenia premii za czas pracy i reorganizacji rejonów pocztowych, a nawet domagają się przywrócenia do pracy dwóch osób zwolnionych z pracy za udział w jednym z wcześniejszych protestów.
Protest pocztowców był naprawdę głośny, a to dlatego, że protestujący uzbrojeni byli między innymi w syreny, trąbki, gwizdki i wuwuzele. Demonstracja przeszła ulicami: Świętokrzyską, Marszałkowską, al. Jerozolimskimi, ul. Chałubińskiego, Koszykową i al. Ujazdowskimi, aż przed gmach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Z kolei przed Ministerstwem Sprawiedliwości i Ministerstwem Infrastruktury, któremu podlega Poczta Polska, zbierano podpisy w sprawie warunków pracy oraz w obronie kolegów, którzy według nich zostali zwolnieni bezprawnie. Czy dzięki temu podwyżki dla pracowników Poczty Polskiej zainteresują rządzących? Trudno powiedzieć, aczkolwiek tak zorganizowane protesty dają do myślenia.