Z tego, że tak duże pokłady ropy naftowej znajdują się na Alasce, sprawy nie zdawał sobie nikt. Otóż odkryto tam 1,2 miliarda baryłek ropy. Zrobił to hiszpański koncern naftowy Repsol wraz z amerykańskim partnerem Armstrong Energy. W praktyce oznacza to tyle, że to odkrycie największych konwencjonalnych złóż lądowych w Ameryce na przestrzeni ostatnich trzech dekad.
120 tys. baryłek ropy dziennie
Zauważmy tutaj, że nowe złoże znajduje się w okręgu North Slope. Mieści się jedynie zaledwie 20 mil na południe od miejsca, gdzie oba przedsiębiorstwa wydobywają surowiec w ramach projektu Pikka.
Nie oznacza to też, że wydobycie ropy w tym miejscu nastąpi niemal od razu. Trochę to potrwa. Szacuje się, że cały proces ruszyć ma w roku 2021. Wydobywanych ma tu być nawet 120 tys. baryłek ropy dziennie.
Finansowy ratunek dla Alaski
Nie da się ukryć, że to odkrycie będzie oznaczało spory zastrzyk gotówkowy dla samej Alaski. Podobnie jak złoża gwarantującego 79 mln baryłek ropy crude oraz od 6 do 10 miliardów baryłek tak zwanej lekkiej ropy w Zatoce Smitha. To akurat zasługa koncernu Caelus. Pamiętać trzeba bowiem, że Alaska utrzymuje się głównie z podatków pochodzących od ropy i gazu, a ostatnie lata nie są tu pod tym względem najlepsze.
Wystarczy zauważyć, że dziś wydobywa się na niej 483 tys. baryłek ropy naftowej dziennie. Pod koniec lat 80. było ono ponad pięć razy większe. Wydaje się niemal pewne, że odnalezione ostatnio pokłady ropy naftowej przyczynią się do wzrostu wydobycia tego surowca w tym miejscu.